czwartek, 28 lipca 2011

Kyrgyzstan - 1

Przeciąłem Tadżykistan i jestem u Kirgizów – tutaj pewno koło miesiąca.
Do Chin oczywiście 2 kroki ale jeszcze nie czas – księżniczki trzeba uzupełnić !
W Chiny wbijam się jednak przez Irkeshtam – trzeba zrobić koło(przez Kazachów z relacji poznanych osób po drodze mogłaby być wtopa a szkoda stracić taką piękną 3-miesięczną wizę ).
Pamir rowerowo niespecjalnie wymagający, po drodze można spotkać sporo rowerzystów długodystansowych – jest to wszakże kultowa trasa rowerowa – można sporo się dowiedzieć i wymienić doświadczeniami.
Dużo trudniejsza trasa Kyzył-Eszmie -  Uch-Korgon w Kirgistanie => tam już 0 turystów...
Pewno kolejna relacja z Bishkek-u – tam pewno impreza w większym gronie.
Trasa górska w Kirgistanie tak zdezelowała mi dętki że brakło łatek po drodze – musiałem poświęcić jedną z dętek na łatki – co jakiś czas trzeba jednak wymieniać dętki bo przecierają się i na trudnych zjazdach padają – w Pamirze było git , w Kirgistanie na kamieniołomach zaczęła się walka – dobrze że na bazarze w Kyzyl-Kyya dorwałem miejscowe dętki – taniocha ale guma super gruba i wydają się lepsze niż markowe Schwalbe – można ciąć dalej w góry – kierunek Song-Kol – Ysyk-Kol – Bishkek.
Wyjątkowo komfortowo wczasuje się w byłym ZSRR.
Łysy żyjesz ! :)
--


Główny sponsor bazaru w Murgab

Dziewczyny ze Szwajcarii już od roku w trasie – sporo turystów długodystansowych można spotkać na tej trasie

Do przełęczy jeszcze 200m w pionie

Zjazd z przełęczy

Śniadanie w jurcie

Jezioro Karakul

Spore zasolenie wokół jeziora

Cmentarze w Pamirze

Po drodze wiele tego typu „postmodernistycznych” znaków drogowych

Podjazd pod granicę

Granica Tadżycko-Kirgijska – przełęcz Kyzyl-Avi 4336

Zjazd z przełęczy

Zielony Kirgistan


Na Osh z Sary-Tash tnę bajkową drogą okrężną przez Kyzył-Eszmie na Uch-Korgon

Podjazd pod przełęcz 3800

Piki

Widok po drugiej stronie przełęczy

Droga w tak fatalnym stanie że jedyna szansa pokonać to konno, osłem albo rowerem(trzeba przenosić)

Super ekspozycje po drodze - około 15km

Chyba do tej pory najbardziej bajkowa droga

Trzeba tam zjechać

Zjazd zaczyna się całkiem nieźle

Oddałem połowę kiełbasy i pół chleba zgłodniałemu pasterzowi

Powoli zaczyna się samo gęste

i tak około 40 km – średnia prędkość zjazdu 3,5 km/h

Trasa w drugą stronę zajęłaby zapewne dodatkowo 2 dni

Rodzina z Langar – oczywiście zapraszają – trzeba łoić

Obiecałem że wrzucę im tą fotkę…

 

6 komentarzy:

  1. TFB. Szacun. Serio.

    Są szanse na aktualizację mapy? Nie wszystko daje się namierzyć z opisu. Jeśli ci Google Maps się wiesza z uwagi na ilość oznaczonych punktów zrób po prostu drugą, od któregoś tam miejsca.

    graba
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przemo, w Tadzykistanie bylo ladne, choc nieduze, trzesienie ziemi, KTORE NAS OMINELO, i to ze 3 razy, блядь, a jacys Francuzi mieli frajde, a nie my... Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heja Szymek !!!
    Mapa uzupelniona - wioski w google troche nie pokrywaja sie z rzeczywistoscia => nastepnym razem wiecej punktow, jezeli dwa punkty sa w znacznej odleglosci znaczy ze biegnie miedzy nimi jedna droga i nia wlasnie ciolem

    Droga przez gory w Kirgistanie - nie jest to droga z ruskich sztabowek - wybudowana pozniej - od kilku lat w rozsypce...
    ---

    http://maps.google.com/maps/ms?ie=UTF&msa=0&msid=215294857518315719301.00049fd753905009dc49a

    ---
    Dzisiaj dzien przerwy w Osh - jutro tne dalej :)

    ---
    Radek w takim razie nie pozostaje nic jak ruszyc do Japonii ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że nie ma szansy dotrzeć do Japonii na wrzesień. Będę tam od 6-ego do 28-ego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przemo, trzymaj się. Mi się wczoraj córka urodziła. Pozdrawiam, cieron

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,troszkę wakacji się należy:-)więc muszę nadrobić zaległości z Twojej podróży.Znaki drogowe są rzeczywiście "postmodernistyczne". W jaki sposób jechałeś ze średnią prędkością zjazdu 3,5 km/h na takich skałach?po prostu szok!Turystka z Australii wydawała się sympatyczniejsza niż te Szwajcarki. Zdjęcie pt. "Śniadanie w jurcie" dodało takiego obcego smaku do Twojej fotograficznej opowieści. Pozdrawiam serdecznie,Lysy

    OdpowiedzUsuń